Jestem... Podobno jestem... I bardziej we mnie ogień, niż woda...
  WYPRAWA DO IZRAELA (13-20 luty 2016)
 
To podróż życia (druga obok Wielkiej Brytani).
Wydarzyła się bardzo dawno ( luty 2016r.),
ale jakaś część serca tam pozostała.

Pewnie będzie tam już na zawsze...

 DZIEŃ 1

Wczesnym rankiem opuszczamy Rybnik - miejsce zbiórki.
O 6.00 jesteśmy już na lotnisku - nadanie bagażu, odprawa i czekanie.
Wszystko odbywa się zaskakujaco sprawnie. Siedzimy w samolocie. Jest deszczowo i mglisto.
Zastanawiam się, czy i kiedy się przejaśni. No to ruszamy! Samolot linii Enter Air startuje...




Jest 12.45 - lotnisko Ben Guriona w Tev Awiwie. Rewelacyjnie! Ciepło i słonecznie!




Prosto z lotnska jedziemy do Jaffy, gdzie w arabskiej restauracji mamy obiad.



Potem kierujeny się do Hajfy (piękne nadmorskie miasteczko)


i na Górę Karmel. Dotykamy tutaj tajemnicy życia i działalności proroka Eliasza,
a także przypominamy sobie o kulcie Matki Bozej Szkaplerznej.
Cudowna Eucharystia!




Wychodzimy z kościoła, gdy jest ciemno, ale to nie koniec.
Jedziemy do Nazaretu, gdzie  mamy zarezerwowany hotel.
Po kolacji wybieramy się na wspaniałe nabożeństwo maryjne.





 DZIEŃ 2

Strasznie ciężko się wstawało, ale cóż... Sniadanie było pyszne, zaraz po nim spacerek do Bazyliki Zwiastowania. Tutaj mamy Mszę. Spiewałam psalm i aklamację. To było dziwne uczucie w tej Bazylice...
Tekst: "Przychodzę Boze pełnić Twoją wolę"
czy "Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według słowa Twego"
brzmiał jakoś inaczej. Mocniej.





Teraz na Górę Tabor. Myślałam, ze miejsce bedzie przeciętne, ale to był błąd.
Przepiękne krajobrazy, Bazylika...
Patrząc z Taboru na Dolinę Ezdrelon mozna zrozumieć
dlaczego to "ziemia obiecana".













Następnym punktem naszej podróży była Kana Galilejska. Niewielkie miasteczko, mały kościółej...
Sześć par z naszej pielgrzymki odnowiło przyrzeczenia małzeńskie.
Potem, zakupy, jak Kana to wino...
Wracamy do Nazaretu. 







DZIEŃ 3

Wstajemy bardzo wcześnie. O 7.00 już wyjazd. Przed nami Góra Błogosławieństw (dla mnie namiastka raju),






potem Tabgha (Heptapagon) - kościólek, w którym przypomina się historię cudowengo rozmnozenia chleba i ryb.






Z Tabhgi niedaleko do Koścółka Prymatu św. Piotra z ołtarzem MENSA CHRISTI.



Tutaj przeżywamy Eucharystię. Chwilę zatrzymujemy się nad brzegiem jeziora.
Jak dziwnie było zanucić sobie tutaj słowa piosenki:
"Pan kiedyś stanął nad brzegiem, szukał ludzi gotwych pójść za Nim..."
Woda przy brzegu była "dziwnie zamulona", ale weszłam do niej...
W tym miejscu miałam szansę na chwilę refleksji... 
Kolejne miejsce to Kafarnaum - widzałam ruiny miasta, dom św. Piotra
i przeuroczą panoramę Jeziora Galilejskiego.



W końcu rejs statkiem. Weszliśmy na pokład i poproszono o powstanie.
Przy dżwiękach "Mazurka Dąbrowskiego" wciągnięto flagę na maszt.
Wypłynęłiśmy... Było... Niesamowicie cicho, spokojnie...






Dotarliśmy do kibucu, w którym zjedliśmy obiad, ponoćbardzo blisko Syrii (jakieś 5-6 km).
Stąd jedziemy do Tyberiady. Tutaj piękny kościółek św. Piotra z pięknym ołtarzem.
Za koścółkiem ołtarz na wolnym powietrzu
zbudowany przez polskich żołnierzy w czasie II wojny światowej.






W końcu powrót. Jedziemy jeszcze na jakieś wzgórze (tutaj papież Benedykt XVI spotkał się z młodzieżą). Podziwiamy Dolinę Ezdrelon, Górę Tabor i panoramę Nazaretu. Jest pięknie.






DZIEŃ 4

Ciężko nadążyć Wczęsnie, bo około 7.30 wyjechaliśmy z Nazaretu.
Docieramy nad Jordan i tu w towarzystwie izraelskich zołnierzy
odnawiamy przyrzeczenia chrzcielne - za rzeką już Jordania. Piękne miejsce. 





Jedziemy do Jerycha, tu Msza w kaplicy we franciszkańskiej szkole (śpiewałam), oglądamy sykomorę Zacheusza, Górę Kuszenia i ruiny starożytnego miasta (11 tysięcy lat!)












Popołudniu docieramy do Morza Martwego.Pięknie, słóno, ślisko.












Po obiedzie ruszamy dalej. Zatrzymujemy się na Pustyni Judzkiej - niebiańsko. To było wyjątkowe przyżycie. Miałam wrazenie, że cofnęłam się o 2000 lat i zaraz zobaczę Pana Jezusa, jak idzie z apostołami i ich naucza...














Zaskakująco szybko docieramy do Jerozolimy, nie zatrzymujemy się tu, ale jedziemy do Betlejem.
Zwiedzamy Pole Pasterzy, robimy zakupy i kwaterujemy się w hotelu.









DZIEŃ 5

Pobudka 3.45 bo o 4.55 Msza Swieta w Grocie Narodzenia. Czytałam psalm. Msza Swięta przy żłobu,
zwiadzanie Bazyliki i do Holly Family naszego hotelu w Betlejem).



Jemy śniadanie i ruszamy do Jerozolimy. Zwiedzamy Bazylikę Grobu Pańskiego.









Po krótkim spaceru rusdzamy do El Karem - miejsce gdzie mieszkali Zacharoasz i Elżbieta, potem Jan Chrzciciel. Dwa urocze kościółki, niesamowicie różne od siebie. Tutaj, u franciszkanów jemy obiad i wracamy do Betlejem.












Odwiedzamy Grotę Mleczną, wchodzimy jeszcze raz do Groty Narodzenia i szaleństwo zakupowe.





Potem odpoczynek, bo planujemy nocny wypad do Jerozolimy. Oglądamy Kneset, Wielką Menorę,
przejeżdżamy przez dzielnicę ortodoksyjnych Żydów,
a potem z Góry Oliwnej podziwiamy panoramę Jerozolimy.
Na koniec Sciana Płaczu i szybki powtót do hotelu.
Na miejscu jesteśmy około 23.00. Jutro pobudka 5.45.













DZIEŃ 6

Dziś wyprawa na Górę Oliwną. W ogrodzie Getsemani mamy zamówioną Mszę.
Jedna z intencji dotyczny naszej rodziny  .









Zwiedzamy Górę Oliwną, wzgórze Wniebowstąpienia, kościół Pater Noster,
podziwiamy panoramę Jerozolimy, tym razem w dzień i jeszcze jeden kościółek Dominus Flevit.












Około południa jedziemy na obiad do jednej z jerozolimskich parafii o dalej zwiedzamy
- Górę Syjon (Syjon chrześcijański) Tu: Wieczernik, pomnik Dawida, koścół Zaśnięcia NMP,
gdzie można zaobaczyć wyjątkową figurę przedstawiającą Maryję na marach.
Stąd idzeimy do świątyni Gali Cantus.























Dzień bardzo intensywny, ale wart zachodu. Wieczór spokojny.

DZIEŃ 7

Jak zwykle wczesna pobudka (choć wcześniej już nawoływaniem do modlitwy budzim immam z pobliskiego meczetu). Jemy śniadanie i jedziemy do Jerozolimy. Pierwszy raz przez autobus przechodzi izraelski żołnierz
- na granicy między Jerozolimą a Betlejem. Zatrzymujemy się przed Bramą Szczepana (póżniejszą Lwią Bramą), przechodzimy do kościoła sw. Anny - superakustyczny, oglądamy sadzawkę Betsaida.



I w końcu Droga Krzyżowa uliczkami Via Dolorosa. Wyjątkowe przeżycie...






Wchodzimy do Bazyliki Bożego Grobu, tutaj Msza Swięta, jeszcze kilka razy mam szansę wejść do Bożego Grobu, modlę się na Golgocie. Czuwam przy Jezusie...



Potem zakupy w Jerozolimie i wyjazd do Emaus (jednego z kilku ) Tutaj odwiedzamy piękny, niesasmowicie akstyczny kościół. Spiewam sobie "Maria Regina Mudi" i dostaję brawa jakieś wycieszki. Potem jeszcze dwa kawałki "Nim świt" i "Gdy klęczę przed Tobą". Wracamy do Betlejem. Mamy czas dla siebie na ostatnie zakupy. Większość z nas idzie do Bazyliki Narodzenia, tutaj w Grocie Narodzenia zaczynamy śpiewać kolędy: "Lulajże Jezuniu", "W żłobie leży" i "Cicha noc" - mamy słuchaczy.



Wieczorem ostatnie spotkanie - pożegnale, dostajemy zaświadczenia o pielgrzymcie,
Ksiądz - przewodnik daje nam ostatnie instrukcje związane z zachowaniem na lotnisku...

DZIEŃ 8

Wstajemy na sniadanie, a zaraz po nim walizki i do autobusu. Opuszczamy Betlejem,
kierujemy się w stronę Tel Awiwu. Ostatnia Msza święta w Jaffie, znowu śpiewałam














Około południa wylot, kiedy wracamy do Polski jest już prawie ciemno. Pada...


 
 
  Podobno jestem... I bardziej we mnie ogień, niż woda...  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja